
Faworki wg przepisu mojej Babci
Co robią faworki na blogu konta, gdzie się głównie robi na drutach???
Już odpowiadam – kuszą 😀

A tak na poważnie – to w sumie czemu nie wstawiać i takich postów, które by opisywały naszą-moją codzienność? Pewne rzeczy u wszystkich nas są takie same ale nie znaczy to, że mało ciekawe, prawda?
Chętnie poznam Twoje zdanie.
Faworków w sklepach cukierniczych jest w bród,
ale niestety nie udało mi się jeszcze nigdy trafić na tak pyszne, jakie wychodziły z przepisu mojej Babci.

Jest to stary przepis,
który był przekazywany u Babci w domu z pokolenia na pokolenie. Ile lat wstecz? Nie jestem w stanie określić, dość wspomnieć, że Babcia urodziła się w roku 1910, więc na pewno ma już ponad 100 lat.
Dodam jeszcze, że pochodzi z Kresów Wschodnich i już podaję składniki:
- 0,5 kg mąki,
- 0,5 buteleczki śmietany (ja używam 12% i biorę połowę dużego opakowania, czyli około 160g,
- 4 żółtka,
- łyżka stołowa spirytusu lub octu,
- 0,5 kg smalcu do smażenia,
- cukier puder do posypania.

Dodatkowo naszykuj sobie kółeczko do wycinania faworków, bibułę lub ręcznik kuchenny przeznaczony do kontaktu z żywnością aby po usmażeniu odsączyć na nim nadmiar tłuszczu, patyczek do szaszłyków (wygodnie się nim wyjmuje faworki z patelni), wałek do wałkowania ciasta, patelnię i dużo miejsca w brzuszku.
Wszystkie składniki ciasta na raz wykładamy na stolnicę i długo, długo zagniatamy. Kiedy już ma spójną konsystencję, bez żadnych grudek należy je napowietrzyć uderzając w nie około 15 minut wałkiem (ja swój wczoraj rozwaliłam po 2 minutach. Po prostu pękł), lub ciosami karate 😉 albo innym, nadającym się do tego przyrządem.
Następnie dzielimy je na mniejsze porcje i bardzo cienko wałkujemy. Wycinamy kształt prostokącików (jeśli nie mamy faworkowego kółeczka możemy je pociąć nożem), na których środku robimy nacięcie, przez które przewijać będziemy ciastko, aby mu nadać kształt.
Na patelni rozgrzewamy cały smalec po czym wkładamy do niego faworki, smażąc po kilka minut z każdej strony.
Wyciągamy patyczkiem do szaszłyków, odsączamy, pudrujemy i jemy.
Choć dużo lepsze są na następny dzień.
Smacznego życzy Mania – żarłoczna #szefowaczapek


